Firmy, które przed 1 stycznia 2019 r. wzięły w leasing samochody o wartości powyżej 150 tys. zł, powinny teraz dwa razy się zastanowić, zanim wystąpią o odroczenie lub zawieszenie płatności rat.

Może to dla nich oznaczać utratę prawa do wyższych kosztów podatkowych, przysługujących im jeszcze na podstawie starych przepisów, obowiązujących do końca 2018 r.

Taki może być skutek odraczania i zawieszania teraz spłaty rat leasingowych. Z ofertą takich udogodnień wychodzą obecnie do swoich klientów towarzystwa leasingowe w związku z pandemią koronawirusa. Ale leasingobiorcy muszą wziąć pod uwagę również skutki podatkowe.

– Fiskus uznaje bowiem, że zmiana harmonogramu spłat rat leasingowych jest istotną zmianą umowy, co powoduje, że firma traci prawo do rozliczania w kosztach uzyskania przychodów pełnych rat leasingowych, gdy wartość początkowa samochodu przekracza 150 tys. zł – tłumaczy Maciej Kordalewski, prawnik i starszy konsultant podatkowy w Martini i Wspólnicy.

Czyj to problem?

Problem nie dotyczy leasingowanych maszyn i urządzeń, a tylko umów najmu bądź leasingu samochodów osobowych, których cena nabycia przed 1 stycznia 2019 r. przekraczała 150 tys. zł, z uwzględnieniem niepodlegającego odliczeniu VAT (50 proc.). W praktyce chodzi o pojazdy o wartości netto do 134 529 zł. To cena netto pozwalająca na zaliczenie pełnej raty leasingowej bądź czynszu najmu (wraz z połową nieodliczonego VAT) do kosztów uzyskania przychodu.

– Natomiast bez przeszkód mogą korzystać z oferty zawieszenia spłaty rat ci leasingobiorcy, którzy korzystają z samochodów o wartości do ok. 135 tys. zł netto, bo w tych przypadkach zmiany umowy nie niosą ze sobą niekorzystnych skutków podatkowych – mówi Marta Szafarowska, doradca podatkowy i partner w Gekko Taxens.

Zawieszenie spłat nie będzie też powodować negatywnych skutków dla tych leasingobiorców, którzy zawarli umowy leasingu droższych samochodów po 31 grudnia 2018 r. – Oni tak czy inaczej podlegają już pod nowe ograniczenia i muszą stosować limit 150 tys. zł – stwierdza ekspertka.

Czy to już zmiana?

Przypomnijmy, że od 1 stycznia 2019 r. zmieniły się zasady rozliczania w podatkowych kosztach wydatków związanych z leasingiem operacyjnym samochodów osobowych wykorzystywanych do działalności gospodarczej. Obowiązuje limit 150 tys. zł.

Kluczowe znaczenie ma obecnie przepis przejściowy nowelizacji z 23 października 2018 r. (Dz.U. poz. 2159). Chodzi o art. 8 ust. 2, zgodnie z którym do umów leasingu, „zmienionych lub odnowionych po dniu 31 grudnia 2018 r.” trzeba stosować nowe przepisy, czyli obowiązujące od 1 stycznia 2019 r. Słowem, zmiana lub odnowienie umowy po 31 grudnia 2018 r. oznacza możliwość zaliczania rat leasingowych jedynie do wysokości limitu 150 tys. zł.

Powstaje pytanie: czy jeśli podatnik wziął przed 1 stycznia 2019 r. w leasing samochód osobowy o wartości powyżej 150 tys. zł, a teraz, z związku z koronawirusem, dostaje od firmy leasingowej ofertę zawieszenia rat (co oznacza zmianę harmonogramu ich spłat), to będzie to równoznaczne ze zmianą umowy leasingu, o której mowa w art. 8 ust. 2 nowelizacji?

Co na to fiskus?

W opublikowanych wczoraj objaśnieniach podatkowych (datowanych na 9 kwietnia 2020 r.) minister finansów nie odniósł się do tego problemu. Wskazał jedynie, że „zmiana umowy musi mieć charakter istotnej zmiany treści stosunku prawnego łączącego strony, niewynikającej z treści samej umowy. Taką istotną zmianą będzie np. zmiana przedmiotu umowy leasingu, zmiana strony umowy (np. cesja leasingu)”.

A co wynika z interpretacji indywidualnych dyrektora Krajowej Izby Skarbowej?

– Dotychczas stwierdzał on, że każda zmiana harmonogramu wpłat rat leasingowych jest istotną zmianą umowy – wskazuje Maciej Kordalewski. To oznacza – zdaniem eksperta – że zawieszenie rat skutkuje utratą prawa do odliczenia od przychodu pełnych opłat leasingowych, bez uwzględnienia limitu 150 tys. zł.

Przykładowo w interpretacji z 12 września 2019 r. (sygn. 0111-KDIB1-2.4010.253. 2019.1.ANK) dyrektor KIS uznał, że istotną zmianą umowy leasingu jest skrócenie lub wydłużenie harmonogramu płatności poszczególnych rat, w tym również znacząca zmiana jednej z rat leasingowych, nawet bez zmiany określonej w umowie wartości samochodu i wartości jego wykupu. Chodziło o zmianę harmonogramu w taki sposób, by jedna rata miesięczna znacząco wzrosła w stosunku do pierwotnego harmonogramu, a pozostałe raty miesięczne zmalały. Dyrektor KIS uznał, że po takiej zmianie firmę będzie obowiązywał limit 150 tys. zł.

Co mają zrobić leasingobiorcy?

Zdaniem ekspertów leasingobiorcy powinni sami, w zależności od sytuacji, odpowiedzieć sobie na pytanie, co im się bardziej opłaca: zawiesić spłatę rat, np. na pół roku, ryzykując utratę prawa do wyższych kosztów uzyskania przychodu, czy tego nie robić.

– Warto przeanalizować, ile rat pozostało jeszcze do spłaty, ile z nich wypadnie z kosztów uzyskania przychodów i jak wpłynie to na płynność finansową – mówi Maciej Kordalewski.

Tym, którzy mają problemy z jakimkolwiek regulowaniem rat, poleca skorzystanie z możliwości odroczenia zapłaty bez względu na konsekwencje podatkowe.

Ekspert zwraca uwagę na to, że pojazdy osobowe o wartości powyżej 150 tys. zł zazwyczaj nie stanowią całej floty samochodowej w firmie. Są to raczej jednostkowe przypadki.

– Lepiej więc skorzystać z zawieszenia spłaty rat w odniesieniu do pojedynczych pojazdów, nawet za cenę utraty części kosztów uzyskania przychodów, niż stracić płynność finansową – mówi Kordalewski.

Podobnie uważa Marta Szafarowska. Radzi zmieniać umowy leasingowe wyłącznie wtedy, gdy okaże się to absolutnie niezbędne finansowo.

Źródło: gazetaprawna.pl